Z pozoru wydawać by się mogło, że fotografowanie w stylu minimalistycznym wymaga minimalnego - jak sama nazwa wskazuje - nakładu pracy. Wybrany od niechcenia pojedynczy obiekt (np. samotny słup) i... pstryk - zdjęcie gotowe. Każdy, kto jednak samemu spróbował swoich sił w tej dziedzinie wie, że powstawanie takich zdjęć to skomplikowany proces wymagający dużego zaangażowania zarówno przy robieniu jak i późniejszej obróbce danego ujęcia.

 

Istotnym elementem każdego zdjęcia jest jego kompozycja i nie mam tu na myśli wiedzy poradnikowo-książkowej. Elementarną formą graficzną może być wszystko: samotna czerwona latarnia na wodzie przedstawiona na środku kadru z ogromem pustego nieba i dużą ilością wody przez co zostaje złamana jedna z podstawowych zasad kompozycji - trójpodział. Z punktu widzenia fotografii krajobrazowej nie będzie to interesujące ujęcie. Jako minimalizm wręcz przeciwnie. Żeby jednak łamać zasady, trzeba najpierw je znać.